[ sounds-for-synths.com ]
 

 

Aelita / АЭЛИТА

[ download my patches ] /  [ browse audio demos ]

 




When buying one, watch out for: loose connections between bottom & movable panel resulting in dead controls.
 

 


"Even if I didn't see it, I would know it's Russian - the sound is so toxic and sick" - words spoken by my friend who's not into synthesizers. And I guess he's right.

In my view, Aelita is a very attractive analog synth - it has good analog tone, it has character, and it has a satisfactory amount of features. Too bad it was given little attention in regard to physical quality - many, many times it played pranks on me. It was being serviced for 2 months only to get handicapped again during what certainly seemed to be a safe method of transportation. I hear that the Polymoog is the most fragile piece of equipment out there - lift it up, or tilt it - and something is bound to break & malfunction. So if the Polymoog is number one in unreliability, Aelita must surely be number two.

A little bit of technical yada-yada for those of you who do not understand Cyrillic:
Three [VCOs] with 3 waveform shapes, one [LFO] with 4 shapes affecting pitch and filter and two [3-stage Envelopes]. I also find a button labeled [1x3 Mod], which I judge by the results to be some kind of Ringmod / FM modulation between OSC 1 and OSC 3. You never know with the Russian gear; there's always something weird in them which doesn't correspond to the "Western way" of constructing synths. Moreover, there's an option that imitates [Unison] / [Chord Memory] which thickens and detunes the sound. Unexpected + interesting results.

Unpararelled aggressive and dirty wicked sound. Deadly resonance, be careful with the slider. This is a war juggernaut, hard to keep straight once you press the accelerator. Drop it on the street and the asphalt will crack. I don't want to stay home alone with this synth, at night I'm scared. If Polanski was 'an evil dwarf', that is to say a coarse personality yet a director of brilliant movies, Aelita is a spellbinding misfit. I'm leaving the exact interpretation of that phrase for the first night on which you play your unit.


Nawet gdybym tego nie widzial, wiedzialbym, ze to cos jest ruskie, bo dzwiek jest tak toksyczny i chory - slowa wypowiedziane przez mojego kolege, ktory raczej nie siedzi w syntezatorach. Zgodnie podpisuje sie pod tymi slowami.

W moim odczuciu Aelita to bardzo atrakcyjny analog; posiada dobre analogowe brzmienie, satysfakcjonujaca liczbe opcji oraz indywidualny charakter. Szkoda tylko, ze niewiele uwagi poswiecono fizycznej jakosci; mialem z tego powodu pare jazd (doslownie) - byla serwisowana cale 2 miesiace tylko po to, zeby sie roz*ieprzyc podczas wydawaloby sie bezpiecznego transportu.

Aelita to monofon z trzema oscylatorami o 3 ksztaltach, jednym LFO o 4 ksztaltach wplywajacym na oscylatory i filtr i dwoma
3-stopniowymi obwiedniami. Z ciekawych rzeczy na panelu widze jeszcze pstryczek podpisany 1x3 Mod i po rezultatach wnosze, ze jest to jakis rodzaj modulacji ringmod lub FM pomiedzy OSC 1 i OSC 3. Z ruskim sprzetem nigdy nie wiadomo, w kazdym modelu jest cos, czego nie ma w kapitalistycznej szkole konstruowania syntezatorow. Ponad to wszystko jest jeszcze funkcja imitujaca Unison, ktora podwaja / pogrubia / rozstraja dzwiek. I jak to zwykle bywa u "Ruskich" - nieoczekiwany i interesujacy efekt.

Niespotykane agresywne i brudne brzmienie, zabojczy rezonans, uwazac z suwakiem. To zelastwo jest jak wojskowa ciezarowka, ktora trudno utrzymac prosto podczas jazdy. Upusc Aelite na asfalt to peknie... asfalt. Nie chce zostawac w domu sam z tym syntezatorem, w nocy sie boje. Jesli Polanski byl okreslany mianem "zlego karla" i mimo szorstkiej osobowosci mogl jednoczesnie byc rezyserem znakomitych filmow, Aelita jest 'urzekajacym skurczybykiem". Zostawiam dokladna interpetacje tej frazy na pierwsza noc jaka spedzicie ze swoim egzemplarzem.

 

 

 

Watch the video demo:

 


 

[ sounds-for-synths.com ]